Uwielbiam moje życie. Zwiedziłam wiele pięknych miejsc, poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, próbowałam niesamowitych rzeczy. Spełniałam małe marzenia, spełniałam duże, a z części rezygnowałam, bo przestały mieć dla mnie znaczenie. Dzięki temu, co wpuszczam do mojego życia, mam ogrom wspomnień tych gorszych, które mnie kształtowały i tych lepszych, które chcę zachować na zawsze.
Jednocześnie mam pokręconą pamięć. Pamiętam ciągi cyfr, dziwne smaki i zapachy, a wspomnienia ważne dla mnie emocjonalnie, uciekają mi z głowy bardzo szybko. Nawet opracowałam sobie pewną teorię na ten temat: kiedy włączam emocje, po prostu wyłączam mózg. Ogólnie nie polecam.
Dlatego od dawna szukam sposobu na zebranie wszystkich moich wspomnień, tak, aby stały się one dla mnie bardziej wyraźne i realne. Zdjęcia, bilety, identyfikatory, kartki pisane naprędce, to wszystko pomaga zatrzymać mi czas. Jednak długo poszukiwałam sposobu na moje wspomnienia i w końcu w zeszły weekend, przypadkiem znalazłam!
Album
Nie umiałabym jednoznacznie stwierdzić czy album to mój sposób na kolekcjonowanie wspomnień. I tak, i nie. Z jednej strony – dwa lata temu wywołałam moje ulubione zdjęcia i zamknęłam w albumie, w kilku innych mam całe swoje dzieciństwo. Z drugiej strony stworzyłam księgę, gdzie wklejałam wszystkie papierowe pamiątki i tak bardzo mi się to nie sprawdziło. Zdjęcia już na zawsze będę zamykać w albumach (ewentualnie myślę nad fotoksiążką), natomiast nowe miejsce dla pozostałych pamiątek to…
Tablica wspomnień
Na ten pomysł wpadłam przypadkiem. Spędzałam niedzielny poranek z rodziną w Leroy Merlin i siostra zwróciła moja uwagę na to cudo. Musiałam mieć tę fotogalerię. Tak więc kilkanaście minut i 30 zł później wychodziłam ze sklepu z nowym planem na odświeżenie wspomnień. Najpierw musiałam ‚rozbebeszyć’ mój album, poodklejać lub powycinać wszystkie bilety, pocztówki, winietki, potem przypinałam je, odpinałam i znów przypinałam w innym miejscu. Miałam przy tym sporo zabawy, a przy tym zyskałam ciekawie wyglądającą tablicę wspomnień, która każdego dnia przypomina mi, jak dużo wartościowych chwil przeżyłam w życiu. Każdego dnia czuję dzięki temu ogromną wdzięczność.
Jakie były nasze wrażenia po opuszczeniu wystawy?
Wystawa wywołała w nas mnóstwo refleksji, jednak podczas pierwszej godziny nasze komentarze ograniczały się do „Wow. Robi wrażenie”. Wydaje mi się, że obie nie do końca wiedziałyśmy jak skomentować to bogate w przeżycia doświadczenie.
Dziennik pięcioletni
Oprócz symbolicznych przedmiotów, które przywołują wspomnienia, zawsze chciałam spisywać to co dzieje się w moim życiu. Jednak zawsze brakowało mi motywacji do tego, aby spisać wszystko, co spotkało mnie danego dnia. Powiadomienia na Facebooku, informujące mnie, że mam wspomnienie z danego dnia, utwierdziły mnie w przekonaniu, że zakup Five-Year Diary będzie strzałem w dziesiątkę. Forma dziennika pozwala na zapisanie zaledwie kilku linijek, wybrania esencji z tego, co robiłam danego dnia. Niewielkie wymagania, pozwalają mi każdego dnia przed snem usiąść i dokonać zapisu, tego co wydarzyło się właśnie dziś i za co jestem naprawdę wdzięczna.
Oto moje sposoby na utrwalenie wspomnień. A jakie są Wasze? Co polecacie?