Niewidzialna wystawa

woman

Od kiedy po raz pierwszy usłyszałam o Niewidzialnej Wystawie, wiedziałam, że prędzej czy później się na nią wybiorę. Postrzegałam tę wizytę jako kolejne ciekawe doświadczenie w moim życiu, jednak nie wiedziałam, że będzie to tak znaczące wspomnienie. Dlatego, jeśli masz trochę czasu, wybierasz się do Warszawy, w kieszeni masz 25 zł (+ monety o nominałach 1, 2 i 5 zł – naprawdę polecam posiadanie ich przy sobie!) i chcesz przeżyć coś niezwykłego, wybierz się na Al. Jerozolimskie 123a (budynek Millennium Plaza, piętro I).

Na czym polega idea Niewidzialnej Wystawy?

Organizatorzy wprowadzają Ciebie i innych zwiedzających do ciemnego pomieszczenia, Wasza grupa dostaje przewodnika (osobę niewidomą), która oprowadza Cię po świecie. Po tym, który znasz, ale jest dla Ciebie nowy , bo ‚widziany’ z zupełnie innej perspektywy. Nagle dowiadujesz się, jak dużo zawdzięczasz swoim oczom i jak sprawnie poruszasz się dzięki nim po świecie.

Jak się czułam podczas wystawy?

Z jednej strony byłam zafascynowana, czułam z każdą minutą jak pozostałe zmysły mi się wyostrzają, był moment, kiedy wierzyłam, że moje oczy wychwytują białe postaci wśród ciemności. Czułam się bezpiecznie, mimo to kilka razy uderzyłam głową lub inną częścią ciała o jakieś przedmioty. Traciłam orientację chodząc naokoło pomieszczeń, gubiłam rachubę, nie wiedziałam czy to druga czy czwarta ściana tego pomieszczenia, mimo że starałam się liczyć kąty i skupiać się na tym, o ile stopni obracam swoje ciało. Zdarzało mi się trzymać barierki i iść przed siebie i prosić Anię, aby puściła moją drugą dłoń, bo czułam, że muszę złapać się z drugiej strony – bez tego traciłam pewność ruchów.

Jakie były nasze wrażenia po opuszczeniu wystawy?

Wystawa wywołała w nas mnóstwo refleksji, jednak podczas pierwszej godziny nasze komentarze ograniczały się do „Wow. Robi wrażenie”. Wydaje mi się, że obie nie do końca wiedziałyśmy jak skomentować to bogate w przeżycia doświadczenie.

Czego się nauczyłam?

Życie osoby niewidomej jest trudne. Zostaliśmy wpuszczeni do niewidzialnego świata na godzinę, a wyszłam dość zmęczona, bo wszystkie moje zmysły były wyostrzone (łącznie ze wzrokiem, bo cały czas chciałam chłonąć świat oczami). Byłam zaniepokojona i napięta, mimo że byłam w bezpiecznym otoczeniu. Nie wyobrażam sobie tak funkcjonować na co dzień, wyjść na ulicę i tam przetrwać. Wydaje mi się to niemożliwe.

Dla mnie to podwójnie istotne

Jedno z moich oczu niestety od dawna jest ‚zaćmione’. Zaćma sprawia, że szkła kontaktowe, ani okulary nie są w stanie poprawić ostrości mojego widzenia w tym oku, na świat patrzę więc jednym okiem, które przeciążone na co dzień, również gwałtownie traci ostrość widzenia. Zdarzają mi się gorsze chwile i wiedząc, że mam doskonale dobrane soczewki, wychodząc z domu czasami zastanawiałam się czy na pewno je założyłam, bo oczy zachodziły mi mgłą.

Okulista odradzał mi zabieg na zaćmę, twierdząc, że dla mnie to wyłącznie narażanie się na komplikacje pooperacyjne, bo sam zabieg niewiele zmieni.

Mam więc świadomość, że niewidzialna wystawa może stać się moja codziennością, choć wierzę, że jeśli tak ma być, to stanie się to jak najpóźniej.

Ważna wskazówka jaką usłyszałam tego dnia: nigdy nie próbuj pomagać osobie niewidomej dotykając jej ciała, a potem dopiero mówiąc do niej. Naruszasz nietykalność cielesną tej osoby, ona nie jest przygotowana na coś takiego, takie nagłe zetknięcie z obcą osobą odbiera jako atak.

Polecam z pełnym przekonaniem doświadczenie Niewidzialnej Wystawy. Dajcie znać, jakie były Wasze przeżycia z tym związane.